czwartek, 6 października 2016

sobota, 1 października 2016

Dzień dziesiąty(29.09.2016)Ważenie!

Dzień rozpoczynam jak zwykle pobudka o 7;00 mycie zębów i.... ważenie :) jestem z siebie bardzo dumna bo niczego sobie nie żałowałam a waga wskazuje (93,9) szczerze nie wiem jak to możliwe???

Śniadanie-kanapki z paprykarzem i ketchupem.

Drugie śniadanie -nie będę kreatywna znów kanapki z paprykarzem.
Na obiad nie musiałam nic wymyślać bo nie przebywałam w domu więc oczywiście jak większość ludzi jadłyśmy z moimi córkami na mieście a przy tym nie ma co liczyć na kreatywność bo co dzieci oczywiście wybiorą , na pewno nie te knajpy w których można zjeść zdrowo:P więc kurczak z frytkami:D
Podwieczorek- uświadomiłam sobie że dawno nie jadłam jajecznicy,więc czemu nie dzisiaj:D
Kolacja-kanapki z odrobiną warzyw , chyba muszę zacząć wprowadzać ich więcej.
Podstawową rzeczą przy każdym posiłku i nie tylko , jest picie dużej ilości wody, ale dlaczego mam sobie odmawiać innych trunków,więc.....
ZDRÓWKA:D
 (pamiętajmy że wino w małych ilościach pomaga w zrzucaniu nadmiaru kilogramów)

Dzień dziewiąty.(28.09.2016)

Jako że wczoraj nie miałam możliwości się zważyć to dziś tego też nie zrobię.
Całkiem jeszcze nie wyzdrowiałam ale czuje się już lepiej.


Na Śniadanie zjadłam 3 kanapki z pasztetem i majonezem ,
zauważyłam że moje porcje się zmniejszają i nie wiem czy to wina choroby czy po prostu już nie potrzebuję już takich porcji jak wcześniej,nie obchodzi mnie to szczerze ważne że lepiej się czuję i mam wrażenie że czuję różnicę.
  Teraz tak na prawdę uświadomiłam sobie że nie wstawiłam jeszcze żadnego swojego zdjęcia od momentu jak zaczęłam  jeść regularnie, więc muszę się zreflektować i wstawić zdjęcie z początku.
Końcowe będzie lepsze:).Grunt to dobre nastawienie:D:D:D:D
Drugie śniadanie-trzy jajka na miękko i 2 kanapki z masłem, no i standardowo majonez.
Niestety nie dałam rady trzem jajkom zjadłam dwa i tu przychodzi moment że wydaje mi się że zaczynam jeść mniej niż do tej pory:)
Obiad- Powinnam po tylu dniach prowadzenia bloga pamiętać, niestety nadal mi się to zdarza, nie zrobiłam zdjęcia,ale najważniejsze że obiad był i to dobry:) moje córki były szczęśliwe bo był rosołek,zwykły rosół a każdy był zadowolony:) a z warzyw  z rosołu zrobiłam sałatkę jarzynową 
na jutro:)

Podwieczorek-kabanosy taka zwykła przekąska, dużo osób by powiedziało że nimi ciężko się najeść , po zjedzeniu opakowania 120 g. czuję się najedzona ale nie przejedzona,jak dla kogoś za mało to można się dopchać jakimś warzywem:) i obowiążkowo woda dużo wody:)
Kolacja-To zbitek wszystkiego co udało mi się znaleźć w lodówce +chleb.

Dzień ósmy (27.09.2016)Ważenie!

Ja to chyba mam jakąś kumulację pecha w tym tygodniu:( drugi dzień choroby )w wadze wysiadły mi baterie, trzeba jechać wymienić,najbliższy serwis 3 km dalej, nie byłby to problem gdyby nie choroba:( no cóż jak trzeba to trzeba.

Śniadanie- u mnie to standardzik kanapki na których obowiązkowo musi być papryka i majonez  reszta to szczegół:D
Drogie śniadanie-winogrona, nadal się źle czuję , ale jakoś przełknę.
Obiad - kupiłam , nie mam siły gotować, schabowy i frytki.

Podwieczorek-gruszki,słodziutkie.Nie mam siły się rozpisywać .
Kolacja-kanapki z kremami czekoladowym i karmelowym.
Do tego napój rodzaju fervex ,trzeba się leczyć.

Dzień siódmy(26.09.2016)

Super wstałam chora:( nie mam siły na nic ) boli mnie gardło, nos w środku i nie mam ochoty nic jeść:( . Mimo tego obiecałam coś sobię więc będę się tego trzymała.
 

Sniadanie- standardowo 4x kanapki z masłem wędliną i papryką , nie zapomniałam o odrobinie majonezu, uwielbiam go i nie zamierzam z niego rezygnować.O zdjęciu na bloga przypomniałam sobie w połowie drugiej kanapki,trudno musi być jak jest. Do tego nie zapomniałam o szklance wody. Wogle to dziwie się sobie że przy takim braku apetytu to dałam radę tym kanapkom:D
Drugie śniadanie- z powodu ciągłego braku apetytu na drugie śniadanie wypiłam tylko szklankę ciepłego mleka , pomogło poczułam się lepiej,nie piłam już do tego wody:P

Obiad-nie robiłam zdjęcia bo jadłam kaszę manną z powodu bólu gardła, nieszkodzi lubię kaszę manną.


Podwieczorek-Banan, Brak apetytu i ból gardła bardzo dają mi się we znaki ale posiłku nie ominę choćby miała to być szklanka soku .
Kolacja-Serek o smaku jagodowym i na tym kończę moję męczarnie:(

Zapomniałabym jeszcze na nos specyfik stawiający na nogi:D 

niedziela, 25 września 2016

Dzień szósty(ważenie)

Dziś dzień ważenia i chyba ostatnio aż za bardzo sobie pozwoliłam bo waga nie chciała pokazać nic poniżej(94,5) ale nie załamuję się :) bo nie pokazała więcej , uważam że to też sukces,tym bardziej że nie chodzi o to żeby sobie odmawiać:)
    Zacznę od śniadania na śniadanie ,jako że nie pomyślałam dnia poprzedniego o kupnie chleba, zjadłam sałatkę z sałaty mieszanej z papryką i cebulą+szklanka wody z gruszką. Tylko to znalazłam w mojej pustej lodówce.



Drugie śniadanie-zwykłe kanapki z papryką+ szklanka wody z gruszką , byłam już w sklepie:)
                                 Obiad- niestety nie zrobiłam zdjęcia bo obiadu nie jadłam u siebie , a szczerze było mi głupio przed teściową. jadłam rybę smażoną z ziemniakami i podobną surówką jak na śniadanie+ szklanka wody.




Podwieczorek- miska słonecznika łuskanego i znowu szklanka wody.(Jeśli kiedykolwiek ktoś wam powie że słonecznik jest tłusty nie ma się czym przejmować jedzcie takie ilości na jakie macie ochotę, słonecznik bardzo dobrze czyści jelita)
No i kolacja słynna szklanka wody obowiązkowa:)a do tego kanapki z kremem o smaku karmelowym, 


                                  Wiem że nie jest to idealne menu dla osób które się odchudzają , ale próbuję udowodnić że wcale nie trzeba sobie  niczego odmawiać żeby schudnąć. Można jeść wszystko i nawet w takich ilościach jakie się chce ,tylko obowiązkowo należy pilnować godzin spożywania posiłków , a jeszcze lepiej spisywać wszystko co się zjadło przez cały dzień. Jestem na szóstym dniu          i zauważyłam już że zjadam mniejsze ilości niż na początku mimo że nie robię tego świadomie.
                              Może dużo nie schudłam ale czuję już różnicę taką że przy schylaniu nie mam tak 
mocnego bólu krzyża jaki mi towarzyszył wcześniej, jak tak dalej pójdzie to może zacznę ćwiczyć:D
Ale jeszcze na to za wcześnie.Myślę że jak już waga pokaże 92 kg będę bardziej zdeterminowana żeby ćwiczyć,na razie poprzestanę na obowiązkowych spacerach z moją młodszą córeczką i wycieczki na plac zabaw tam też trzeba się nagimnastykować:D